piątek, 21 grudnia 2012

Koniec świata + choróbsko = ZAKUPY!

Moje hormony osiągnęły wczoraj apogeum, by dzisiaj potulnie krwawić i boleć, rozrywając wnętrzności. Nie wiem czy wolę mieć okres czy go nie mieć. Wiem, że nie chcę być PRZED okresem, bo kiedyś kogoś zabiję, skrzywdzę lub stracę. A wczoraj byłam tego blisko.. zbyt blisko :(
Zważywszy, że dzisiaj koniec świata, spokojnie piję kawę, czuję się smarkata, pociągająca, a płuca chcą wyjść na spacer, tylko ja taka niedobra każę im siedzieć na swoim miejscu. Mamy konflikt interesów...
Zrobiłam więc, zważywszy na pogodę, maksymalne wkurwienie, ból i kaszel, sobie małe zakupy. Niekoniecznie z głową i sensem, ale co tam...

Po pierwsze w promocji w Realu dwa żele Luksja za 10zł lub jeden za 9,99zł a drugi za grosz. Do wyboru kilka. Ja wzięłam sobie oliwkę z oliwek & wyciąg z aloesu oraz wyciąg z płatków róż % proteiny z mleka.

 Oba żele mają 500ml pojemności, ładnie pachną, dają pianę (wypróbowałam!), zobaczymy jak sobie poradzą z obietnicami producenta. Zastanawiałam się jeszcze nad granatem i czymś tam, ale.. może innym razem.

Po drugie: poczwórne różowe cienie z Vollare. Mam też takie brązowe i chociaż tanie, to fajne. Tutaj kupiłam, bo chciałam sprawdzić jak będę wyglądać w takich kolorach. Nie chcę kupować paletek, w kolorach, w których źle bym się czuła. Tutaj mogę się sprawdzić. Pigmentacja zła, rolują się, ale na chwilowe maźnięcie oczu wystarczy. Pacynka jest niefajna, ale da się przeżyć. Nakładanie też raczej nie powala. I widzę, że bez bazy, lub czegokolwiek może być ciężko, ale dam sobie radę. Coś mnie ostatnio bierze na takie kolory. 

Po trzecie - lakier do paznokci Aisha #351 w kolorze fioletu. Jak tylko go ujrzałam, musiałam go mieć. Na pazurkach jedna warstwa. Schnie tak sobie, konsystencję ma gęstą, bez bazy robi się gumowy, pędzelek ma dosyć duży i jak na taką cenę to nawet precyzyjny, chociaż skórki chlapie. Nie wiem jak z trwałością, ale kolor jest świetny. Dalej eksperymentować na razie nie zamierzam. No może z tymi pierdółkami - ozdóbkami na pazurki. Nie wiem jak, ale te łezki mi się bardzo spodobały. Musiałam je przygarnąć :) Po prostu musiałam.

A na koniec, jakiś taki nijaki róż do policzków - nigdy nie miałam, to i głupio eksperymentować ;) Podejrzewam, że rzucę w kąt po dwóch razach (o ile go otworzę, bo nie umiem =.="), a lepiej rzucić w kąt 1,99zł niż 50zł ;)

Mówiłam, że zakupy nie całkiem przemyślane, nie poprawiły mi humoru, ogólnie to wracam do łóżka i cierpię dalej. Może dzisiaj nikogo nie zabiję :(

4 komentarze:

  1. Lubię te płyny Luksja.
    Aktualnie mam ten oliwkowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. hihihi no takie spontaniczne zakupy to ja lubię :-)
    u mnie dzisiaj też zakupowo

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny kolor tego różu:) Miałam taki kupić, a jak zwykle wzięłam inny (bo był tylko ten:D).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Ja go nie mogę otworzyć, to i nie ocenię ;)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, te dobre i te złe.
Proszę, bierz odpowiedzialność za własne słowa - chcesz obrażać - podpisz się.
Anonimowe komentarze obraźliwe, reklamowe oraz spam będą usuwane.