wtorek, 12 sierpnia 2014

Lirene, głębokie nawilżanie, serum do ciała skóra sucha i normalna.

Lubię Lirene, nawet jeśli ma pewne niedociągnięcia i delikatne wpadki. Dlatego chętnie kupuję te kosmetyki, zużywam i zapominam wyrazić swoją opinię. Ale nie tym razem. Tym razem muszę powiedzieć "Oh Lirene, Ty mały kłamczuszku!"

Serum kupiłam sobie bodajże na początku roku za zawrotną sumę 5zł. Nawet o tym pisałam na blogu. Potem trochę czekało na swoją kolej, aż wreszcie jest. Zaczęłam używać. Producent stworzył "Serum do ciała Głębokie Nawilżanie z formułą biodermalną, która utrzymuje optymalną zawartość wody na wszystkich poziomach naskórka oraz przywraca jej naturalną hydro-równowagę. Intensywne właściwości nawilżające serum sprawią, że Twoja skóra będzie miękka w dotyku, przyjemnie gładka i bardziej elastyczna."

Teraz należy sobie zadać jedno ważne pytanie. Właściwie dwa. Pierwsze: Czym jest serum? A tutaj pięknej kosmetycznej definicji nie ma. Przyjmuje się, że serum to "wysokie stężenie substancji aktywnych, biologicznie czynnych. To najczęściej stężona kompozycja witamin, protein, wyciągów roślinnych. Tylko w takiej postaci serum może okazać się skutecznym kosmetykiem o silniejszym działaniu niż krem. Niestety o stężeniu składników serum nie przeczytamy na opakowaniu kosmetyku. Przez to trudno też mieć pewność czy preparat jest rzeczywiście silnym koncentratem substancji aktywnych. Dodatkowo nazwa serum nie jest prawnie umocowana. Dzięki temu producent kosmetyków nowe produkty wprowadzane na rynek może nazywać jak mu się podoba." (źródło)


Przyznaję, że Lirene nazwał swój produkt lekko na wyrost, tym bardziej, że ten ma w swoim składzie parafinę. Dość wysoko. I tutaj grożę paluszkiem (nununu!). Więc drugie pytanie brzmi - jak to się przekłada na efekty?
Może zacznę od tego, że produkt mamy zamknięty w plastikowej, miękkiej tubie o przyjemnym wyglądzie. Za 200ml zapłacimy ok. 15zł w zależności od drogerii czy sklepu. Jak wspominałam, ja zapłaciłam ok. 5zł, ale to była końcówka serii.
Produkt ma dość gęstą konsystencję, rozprowadza się sprawnie, wchłania się niesamowicie szybko. Zapach ma dziwny, nie potrafię go określić. Mnie nie drażni, ale nie mogę powiedzieć, że mi się podoba. Jest wydajny, chociaż to zależy jak go traktujemy, czy smarujemy tylko konkretne partie czy wszystko.
Jeśli chodzi o efekty, to faktycznie zostawia skórę miękką. Zostawia też uczucie wosku na ciele. Latem efekt nieprzyjemny. No i największy minus - nie ma nawilżenia. Nie czuję tego. Skóra jest miła, miękka, pozornie odżywiona, ale nie jest nawilżona, więc największe założenie produktu po prostu jest pustą obietnicą. Czuję się zawiedziona. Dobrze, że moja skóra jest tylko okresowo sucha i większego problemu nie miałam. Ale szkoda, bo spodziewałam się czegoś lepszego. Mimo wszystko, jedna wpadka nie czyni z Lirene złej marki w mojej osobistej opinii.

A Wy? Miałyście, stosowałyście ten produkt? Co o nim sądzicie?
Buziaki,
Mirielka

1 komentarz:

Dziękuję za wszystkie komentarze, te dobre i te złe.
Proszę, bierz odpowiedzialność za własne słowa - chcesz obrażać - podpisz się.
Anonimowe komentarze obraźliwe, reklamowe oraz spam będą usuwane.