czwartek, 15 listopada 2012

W oczekiwaniu na rozwód...

Chciałabym napisać, że rozwód nie jest taki zły. Że i w moim przypadku jest tylko formalnością. Tak, rozwodzę się z mężem. Jestem mężatką z pięcioletnim stażem.. Właściwie krótszym, bo męża przy mnie nie było.. Naprawdę chciałabym napisać, że to nic takiego.. Do niedawna tak myślałam. Do dzisiaj...
Ten blog jest moją odskocznią od codzienności, był drogą, którą chciałam podążać. Założony, kiedy spędzałam trzy piękne tygodnie w Finlandii, u boku mojego męża. Dzisiaj dostałam pismo z sądu, pozew o rozwód bez orzekania o winie. Wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie. Przyczyn było dużo. Nie chcę brać winy na siebie. A ciągle ją biorę. Ale dzisiaj poczułam się jak totalne zero, jak śmieć.. Mój mąż był w Polsce i nawet nie miał jaj, aby mi spojrzeć w oczy i powiedzieć "to koniec".
A tylko tego chciałam. Usłyszeć, że to koniec. Że może była jakaś walka o wspólne lata. Tylko, czy był jakieś wspólne lata? Ciągle w rozstaniach, ciągle daleko..
Dzisiaj pierwszy raz dostałam histerii. Nie wtedy, kiedy czytałam pozew. Tylko jak zrozumiałam, że podpis pod pełnomocnictwem jest jego... że był w kraju, tuż obok, i po prostu nie przyszedł. Że zostawił mnie wcześniej, nie martwiąc się o mnie, uciekł, zwalił wszystko na mnie, twierdząc, że on nie ma pieniędzy... A ja go broniłam, miałam nadzieję i wyrzuty sumienia, miałam skrupuły. Serce mi się rozrywa na kawałki. I wiem, że tak będzie lepiej. Że powinnam krzyczeć i wyrzucić ból z siebie. Nie umiem, może jeszcze nie czas...
Czekam na termin rozprawy. I nie zobaczę go nigdy więcej, nie usłyszę jego głosu, nie poczuję jego zapachu. Zostaną w pamięci tamte trzy tygodnie, które sprawiły, że uwierzyłam, że wszystko się uda. I przez które teraz to tak cholernie boli. Tak zajebiście boli.
Wiem, że to blog kosmetyczny, że nie powinnam pisać o sobie takich rzeczy. Ale potrzebuję, tak bardzo potrzebuję...
Nie wiem co będzie jutro, boję się spać, boję się każdego cienia, źle się odżywiam, palę za dużo i piję za dużo kawy. Ale to kiedyś minie, prawda? Ten ból kiedyś przeminie.. Wyjdzie słońce, zacznie się nowe życie..
Chcę w to wierzyć. Bo słowa "będzie dobrze, jesteś silna" nie działają. Nie teraz... Nie w taki sposób...

Bo ten ból kiedyś ustąpi...

22 komentarze:

  1. Nie wiem, co napisać ... Moja słowa przecież i tak nic nie zmienią ... Tak jak napisałaś ...

    Trzymaj się! Ja wierzę, że dasz radę, że będzie dobrze i, że za kilka lat stwierdzisz z pełną świadomością, że rozwód był najlepszym rozwiązaniem, a może i nawet wydarzeniem, które Cię ukształtowało, które pozwoliło rozpocząć drugie, lepsze życie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym wierzyć, że to najlepsze wyjście, chociaż nie mogę uwierzyć, że ludzie się tak łatwo poddają. Cóż, wydawało mi się, że skoro na dobre i na złe, to jakaś wspólna walka być powinna. Widocznie to nie ten czas i nie ten człowiek.

      Usuń
  2. Absolutnie, ale to absolutnie nie wolno nam przejmować się mężczyznami( chyba, że jest naszym synem,ale to jest jedyny wyjątek!). Z natury faceci są leniwi, tchórzliwi, wygodniccy i dlatego boją się podejmować jakichkolwiek decyzji( co dopiero tych stresogennych), więc nie ma co się dziwić, że ,,Pan były mąż" nie zdobył się na odwagę na spotkanie! Bał się silnej, mądrej kobiety, pełnej wdzięku i uroku, której musiałby przyznać prosto w oczy, że jest głupcem!
    Trzymaj się kochana, co najlepsze dopiero przed Tobą! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dzięki :) Też sobie to powtarzam i powtarzam :) Że jestem silna, mądra i dzielna, bo co do pięknej, to mam wątpliwości ;)

      Usuń
  3. Każda zmiana niesie za sobą coś dobrego.
    Teraz tego nie widzisz, na to potrzeba troszkę czasu.
    Żyj sobie powoli, swoim tempem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie mi przykro, że Cię to spotkało. I nie wiem co więcej napisać, bo żadne słowa pociechy nic teraz nie dadzą. Potrzebujesz po prostu czasu, aby dojść do siebie, aby do końca to do Ciebie dotarło, abyś pogodziła się z tym, ze stało się tak a nie inaczej. Smutne to i przykre, ale życie toczy się dalej, również Twoje. Czasem lepiej odpuścić niż walczyć o coś, co tak na prawdę już nie istnieje. Wyjdziesz z tego silniejsza, pewniejsza siebie i na pewno szczęśliwsza, choć teraz trudno Ci w to uwierzyć.
    'Czas leczy rany' - to banał, ale na prawdę się sprawdza. Trzymaj się mocno i nie poddawaj. Popłacz, jeśli potrzebujesz, pokrzycz, idź na siłownię i wal w worek bokserski najmocniej jak potrafisz. Z czasem dojdziesz do siebie. Na pewno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim to się ciągnie od miesięcy... I dopiero teraz, niedawno pozwoliłam sobie na łzy. Muszę uwolnić emocje, bo one mnie zatruwają. A to jest ciężkie..

      Usuń
  5. Zgadzam się z Kosmetyczną Krainą. Zmiany są dobre, chociaż na początku mogą boleć. Uszy do góry i pamiętaj moją mantrę "Tego kwiatu jest pół światu";)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a 3/4 ch** warte ;)
      Ale może, może... się ułoży? :) Na razie nie będę zapeszać. Chcę się skupić na pracy. Jak się uda, wrócić na studia.

      Usuń
  6. Przykre to strasznie :( z tego co napisałaś widać, że nie zasługiwał na Ciebie. Głowa do góry, może to tylko puste słowa, ale życzę Ci aby wszystko dobrze się skończyło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami myślę, że to może ja nie zasługiwałam na niego?

      Usuń
    2. Nie wolno tak myśleć, a już tym bardziej w Twoim przypadku, był i się nie odezwał...

      Usuń
    3. oczywiście że nie wolno !

      Usuń
  7. Hej! Strasznie mi przykro. Ale i tak świetnie sobie radzisz, pisząc, ze ból kiedyś minie... na pewmo tak. jesteś młoda, piękna i zdolna i znajdziesz kogoś, kto na Ciebie zasługuje. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo kiedyś mija. Ja za długo trzymałam w sobie emocje. I to kiedyś minie, musi...

      Usuń
  8. Stratę trzeba przeżyć.
    Odchorować.
    Słowa nie pomogą zbyt wiele..
    czas... daj sobie czas...
    Pozdrawiam!
    Kama.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj.
    Ja własnie niedawno rozstałam się z facetem (właściwie to on podjął taką decyzję) po 5 latach bycia razem.Wydawało nam się,że będziemy do końca życia razem, a jednak tak nie będzie. Nie wyszło. Czy żałuję?, nie nie żałuje ani tych dobrych chwil, ani tych złych. Żal mi tylko, że niczego więcej nie będzie. Ale wiesz, podchodzę do tego tak : skoro się rozstaliśmy, to znaczy,że nie jesteśmy dla siebie stworzeni, a jeśli jednak jesteśmy to się znajdziemy i do siebie wrócimy. Nie mam nadziei w tej sprawie. Jest ciężko po tylu latach, nie ma co ukrywać, ale wszystko ma swój początek i koniec i wszystko jest po coś. Wydaje mi się ,że swoją "żałobę" musisz przeboleć, nic innego nie można zrobić...ale kiedy to minie zrozumiesz,że to nie był Twój świat, nie Twoja bajka i znów będziesz szczęśliwa. Przetrwać pierwsze tygodnie, miesiące, może i rok...ale to minie. Nie wierz w to,ze to Twoja wina i ze to przez Ciebie. To bzdura. ZAWSZE 2 STRONY SA WINNE, ZAWSZE ! Trzymaj sie ciepło. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja właśnie jestem w trakcie burzliwego rozwodu... pomaga mi kancelaria prawnicza (wrocław), bo sama nie dałabym sobie rady, a dzięki tym prawnikom szala przechyla się na moją korzyść. bądźmy dobrej myśli!

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzymaj się, dasz radę... Wiem co czujesz, ja rozwód mam już za sobą. Nie obyło się bez pomocy prawnika. Było dużo zamieszania, bo mieliśmy wiele wspólnych umów. Potrzeba była nawet kancelaria notarialna. Wrocław ma znakomitych specjalistów i poszło gładko, choć na sercu było ciężko :( Ale na dzień dzisiejszy wiem jedno, co Cię nie zabije to Cię wzmocni... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej!
    Ja też jestem w trakcie rozwodu. Wydawało mi się, że to będzie jak pstryknięcie palcem. I już - po kłopotach. A to droga przez piekło. Zauważyłam, że gdy o tym opowiadam jest mi lżej i nabieram pewności siebie, że nie jestem takim śmieciem jaki próbował ze mnie zrobić mąż. Zapraszam na mój blog akte-blog.blogspot.pl
    Pozdtrawiam
    Akte

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę trudna sprawa... Przykro czytać, że po kilku latach spędzonych skądinąd razem, mąż nie potrafił z Tobą porozmawiać. Na pewno teraz będzie ciężko, jednak nie można się poddawać. W końcu wyjdzie słońce i będziesz szczęśliwa, że potoczyło się tak, a nie inaczej :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, te dobre i te złe.
Proszę, bierz odpowiedzialność za własne słowa - chcesz obrażać - podpisz się.
Anonimowe komentarze obraźliwe, reklamowe oraz spam będą usuwane.