piątek, 19 czerwca 2015

Schwarzkopf, Essence Ultimate Crystal Shine by Claudia Schiffer shampoo&conditioner [recenzja]

Cześć dziewczyny!
Od jakiegoś czasu chodziłam koło szamponów Schwarzkopf, a konkretniej Essence Ultimate z zaciekawieniem. W dodatku sygnowane nazwiskiem Claudii Schiffer i oraz stwierdzeniem "I want my hair to shine in the spotlight! That's why every day I add extra glamour with Crystal Shine!"kusiły mnie niesamowicie. Jednak cena tych produktów nie była na moją kieszeń. Więc kiedy w moim miejscu pracy pojawiła się promocja na nie, stwierdziłam, że wypróbuję. Słyszałam o tej linii wiele, czy i u mnie się sprawdziły?

Essence Ultimate Crystal Shine Shampoo
"essence ULTÎME, współtworzony z Claudią Schiffer, zawiera cenny kompleks ULTÎME-4-Complex: wyjątkowe połączenie esencji perły, pantenolu, wzbogaconej proteiny i keratyny. Szampon essence ULTÎME CRYSTAL SHINE DO WŁOSÓW MATOWYCH I NORMALNYCH - Ultralekka formuła z upłynnionymi kryształkami wygładza powierzchnię włosów oraz przywraca im blask i połysk." Tego się spodziewałam i tego oczekiwałam. Bo lśniące włosy uwielbiam. 
Zacznę jednak od wyglądu. Produkt zamknięty jest w poręcznej butli, za 250ml produktu musimy zapłacić ok. 22-25zł (ja dałam 15,99 w promocji). Wygodne zamknięcie na klik ułatwia wydobycie produktu (można postawić spokojnie na głowie), nic się nie wylewa. Sam szampon jest dość treściwy i gęsty, ale wydobywa się go raczej łatwo. Ma chemiczny zapach, nieokreślony jak dla mnie, który może przeszkadzać (mnie przeszkadza), a utrzymuje się na włosach dość długo. Jeśli chodzi o samo stosowanie to bywa różnie. Pieni się dobrze, spłukuje też dobrze, ale już na poziomie mycia można poczuć, że coś jest nie tak. 
Zgodnie z obietnicą miał wygładzić powierzchnię włosów, przywrócić im blask i połysk. Nie wygładził, nie dał blasku ani połysku. Nie myślałam o tym, aby włosy świeciły się jak psu jajka na wiosnę, chociaż niektóre szampony i takie efekty dawały.  Włosy po nim były toporne, źle się układały, plątały i bardzo szybko przetłuszczały. Rano umyte, na wieczór przyklapnięte i nieświeże (chyba, że to miał być ten efekt lśniących włosów?). W duecie z odżywką do pary było jeszcze gorzej więc odpuściłam stosowanie tego razem i zaczęłam osobno, ciut lepiej, ale nie tego się spodziewałam. Dla mnie to bubel w ładnej otoczce, a dawać za bubel taką kasę to moja osobista porażka. A co można powiedzieć o odżywce...?

Essence Ultimate Crystal Shine Conditioner
Jeśli chodzi o odżywkę, to jest opisywana tak:" Odżywka essence ULTÎME CRYSTAL SHINE DO WŁOSÓW MATOWYCH I NORMALNYCH - Formuła z upłynnionymi kryształkami wzmacniająca połysk wygładza powierzchnię włosów oraz przywraca i zwiększa ich blask i połysk. Zapewnia 3 x łatwiejsze rozczesywanie włosów."
Podobnie jak w przypadku szamponu, zamknięta jest w wygodnej, plastikowej buteleczce, a za 250ml zapłacimy również ok. 22-25zł. Zapach ma trochę przyjemniejszy od szamponu, chociaż równie chemiczny. 
Jest gęsta, dziwna w dotyku. W stosowaniu jest dziwna. Miejscami przesusza włosy, plącze je, nie nadaje blasku czy połysku. Tzn, lekki tak, ale nie jest to efekt, który oczekiwałabym (stosowałam lepsze odżywki pod tym względem). Nie pomaga rozczesywać, wręcz mam utrudnione zadanie (niezależnie od użytego szamponu). Wraz z szamponem z tej serii wzmagają przetłuszczanie się włosów. Osobno działa nijak, może włosy są bardziej śliskie, ale nie daje żadnego efektu wow. A takiego spodziewałabym się po tak rozreklamowanej odżywce. Odżywka nijaka, szkoda na nią marnować 5zł, nie mówiąc o 20...

Podsumowując..
Jestem rozczarowana tymi produktami. Wspólnie działają na opak, osobno to są po prostu buble. Spodziewałam się przyjemnych w dotyku włosów, świeżych, lekko lśniących (taki fajny efekt miałam po zwykłych szamponach), a tutaj mamy wręcz coś odwrotnego - włosy nie są długo świeże, mają dziwny zapach (mnie on przeszkadza), są matowe, oklapnięte i szorstkie. Nie polubiliśmy się. Nie za taką cenę. Po prostu jestem na nie.
A wy używałyście może szamponów z tej serii? I co o niej myślicie?

Buziaki,
Mirielka

7 komentarzy:

  1. Mnie jakoś one nigdy nie kusiły odkąd pojawiły się w sklepie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kusić może i nie kusiły, ale wypróbować kiedyś chciałam. :) No i teraz mam :P

      Usuń
  2. O, a to moja ukochana, ulubiona seria do włosów :)) Ogólnie kocham Essence Ultime, używam z chyba religijnym namaszczeniem, i wypróbowałam chyyyba już całą serię. Ta różowa, którą opisałaś, okazała się moją najmniej ulubioną. Zgadzam się, że szampon powoduje koszmarny przyklap- dla moich włosów jest zwyczajnie zbyt ciężki. Odżywka spodobała mi się, nawet bardzo, ale faktycznie można osiągnąć taki a nawet lepszy efekt za niższą cenę. Ze swojej strony mogę gorąco polecić fioletową wersję nadającą objętość, w szczególności szampon (chyba najlepszy jaki kiedykolwiek używałam) i maskę ze złotej serii Essence Ultime Omega. Na różową wersję nawet nie ma co tracić czasu i pieniędzy. :)
    Co do zapachu- męczy mnie niemiłosiernie, przysięgam że pachnie zupełnie jak perfumy Britney Spears Fantasy!

    www.mamawplaskimobuwiu.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak? No widzisz :) Ja się raczej nie skuszę na coś innego z tej serii, szkoda mi kasy. ^.^

      Usuń
  3. Nigdy nie miałam tych szamponów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. serum jest rewelacyjne,nie przetłuszcza włosów (y)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, te dobre i te złe.
Proszę, bierz odpowiedzialność za własne słowa - chcesz obrażać - podpisz się.
Anonimowe komentarze obraźliwe, reklamowe oraz spam będą usuwane.