poniedziałek, 9 czerwca 2014

Miał być największy test w historii wizaż - wyszło jak wyszło, czyli rozczarowanie pełną gębą.

Będą żale. Może i niesłuszne, ale będą.
Pewnie spora część blogosfery słyszała o największym teście w historii wizażu - testowanie anonimowej odżywki do włosów, co to cuda na kiju miała zdziałać. Nie powiem, przerażona stanem moich włosów postanowiłam spróbować. No i się udało. Dostałam info na maila, że się dostałam do testów - hip hip hurra.

To było ok. 26 maja. 30 maja dostałam informację zbiorczą od Adminki, że z pewnych względów organizacyjnych opinię testowanego produktu należy złożyć do 4 czerwca (że co?!) zamiast do 8 czerwca.
Wtedy się zaniepokoiłam, bo kuracja powinna trwać 7 dni, a ja nadal paczki nie mam. Tego samego dnia wysłałam info o braku paczki. Czekam nadal. 3 czerwca informacja, że sprawa została przekazana do organizatorów. 4 czerwca (czyli w momencie, kiedy powinnam recenzję już wysłać) dostaję informację, że paczka jest awizowana u mnie na poczcie.
Serio? Zero kontaktu ze strony kuriera, zero awiza, no zero czegokolwiek, łącznie z kurzem w skrzynce. Nic, null. Brak kontaktu telefonicznego, brak smsowego, brak e-maila. Toteż grzecznie człapię na pocztę. Podaję swoje dane i mówię, że chciałabym odzyskać przesyłkę widmo. Pani w okienku mówi, że nie ma takiej paczki. Ani na moje nazwisko, ani na mój adres. No nie ma i koniec. Gdybym może miała numer przesyłki....

Próbuję się skontaktować przeto z redakcją wizaż i Edipresse. Jedyne połączenie z żywą osobą miałam do sekretariatu, który mnie połączył - koniec. W redakcji nikt nie odbiera. To piszę maila. Opisuję sprawę co i jak i jeszcze raz proszę o przekazanie mi numeru nadania, bo bez tego ani nie złożę skargi (a pani na poczcie powiedziała, że to nie pierwszy raz, kiedy pocztex paczek nie donosi) ani jej nie odbiorę. Czwartek już mamy, a info żadnego nie mam. Telefonów nadal nikt nie odbiera.
W piątek pod wieczór widzę maila z numerem przesyłki. Wszystko fajnie, tylko że o tej godzinie, to ja już paczki nie odbiorę.

Dzień dzisiejszy, lecę z numerem nadania - paczki w systemie nie ma. Sprawdzają imię, nazwisko, adres. Okazuje się, że paczka w dniu 3 czerwca została przekazana do zwrotu, 6 czerwca powinna być już w rękach organizatorów. A przynajmniej powinni ją odebrać.
Czyli jeden wielki burdel na kółkach. Nadal nie mogę się dodzwonić do redakcji, nadal nic nie wiem co dalej, bo w regulaminie konkursu jest zapis, że jak nie dodam opinii/ankiety to będę płacić. Grosze bo grosze, ale jednak.

Jestem zniesmaczona, zła i rozgoryczona. Nie ma kontaktu ze strony organizatorów, brak możliwości uzyskania przesyłki, zagrożenie kosztami dodatkowymi, a to wszystko w imię testowania odżywki, która na stronie wizaż.pl zbiera niepochlebne opinie.
Wisienka na torcie - opinie z testowanego produktu mają się pojawić w reklamie TV, dlatego testy były szybkie, a organizacja taka sobie (nawet gdybym dostała odżywkę, to jakim cudem mam wygłosić opinię o niej po przetestowaniu dwóch czy trzech razy?)

No cóż, chyba już nigdy nie wezmę udziału w testach wizaż, bo to nie pierwszy raz, gdy jestem niezadowolona z ich organizacji. Tylko szkoda, bo produktu byłam ciekawa.

16 komentarzy:

  1. Nieciekawa sytuacja, ale nie masz co żałować;)
    Też się załapałam do testów, i gdy tylko powąchałam odżywkę od razu wiedziałam, że to Fructis GoodBye Damage. Nie byłam szczególnie zadowolona z tego powodu, ponieważ mam ją i szczerze to średnio ją polubiłam, dlatego nie mogę jej skończyć.

    Poza tym fakt, że na testowanie odzywki było kilka dni, gdzie przy codziennym myciu włosów użyłabym jej ze 4 razy, a później publikują "miarodajne" opinie i odzywka być może jakimś cudem zdobywa tytuł KWC, a wizaż czerpie z tego tytułu profity. To moja pierwsza akcja na wizażu, ale nie jestem z niej zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  2. I już oczywiście afera, bo BLOGERKA nie dostała odżywki! No jak to możliwe?? Znam osoby, które dostały się do tego testu i wszystko było w porządku. Nie ma co robić z igły widły, nastąpiła pomyłka i tyle, a ze trafiło na Ciebie, no cóż....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za odżywkę za 15zł bloggerka postawi na nogi cały świat, nie wiesz jak to jest, na bank do włosów wypadających, farbowanych i przetłuszczających się, ale nie... trzeba się zgłosic

      Usuń
    2. Ojej, moi pierwsi hejterzy :) Przedstawić się to już nie łaska?

      A gdzieś ta aferka jest? Jest żal, bo podejście jednak nieprofesjonalne. Bo brak kontaktu, bo brak nawet możliwości przetestowania nagrody i dodatkowe koszta. No, ale przecież nie mogę nic powiedzieć, bo od razu aferkę kręcę? Szkoda gadać...

      Usuń
    3. oczywiście ze rozkręcasz afere, dostałaś numer paczki i skoro polazałaś na pocztę po terminie, to proste ze ją odesłali

      Usuń
    4. Dziecku żal? Czytać ze zrozumieniem nie umie? No chyba nie. Biedactwo, taką umiejętność to w podstawówce się nabywa.
      Adios.

      Usuń
  3. Teraz się cieszę, że nigdy mnie nie wylosowali :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nie ma w takim razie czego żałować. Dziwi mnie, że na KWC tępi się recenzje wystawione po kilku użyciach, w kodeksie recenzentki określając czas używania na 30 dni na pielęgnacji i 7 dla kolorówki, a na testowanie odżywki (czyli produktu pielęgnacyjnego) daje się kilka dni...

    OdpowiedzUsuń
  5. Żenująco śmieszna ta akcja. Może w ogóle zamiast testowania wyjąć szklaną kulę i przepowiadać działanie rzeczonej cud-odżywki. Ehhh... szkoda słów. Totalna klapa organizacyjna z ich strony.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja dostałam odżywkę w miarę szybko, ale i tak uważam, że ten test to śmiech na sali. Pytania w ankiecie były po prostu żenujące, po kilku użyciach tej odżywki nie dało się po prostu na nie odpowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ankietę czytałam, ale uznałam, że skoro produktu nie mam,to jej nie wypełnię. Chociaż mogłam napisać na końcu "były by inne, gdyby odżywka doszła ;)"

      Usuń
  7. Jak się nie potrafi organizować takich akcji, to się za nie nie powinno brać. To nie taka wielka sztuka zorganizować testowanie produktów. Może być jeszcze tak, że producent dał ciała dając na akcję zbyt mało czasu i po prostu obsługa PR-owa się nie wyrobiła. Tak czy inaczej jest to brak szacunku dla testerów, którzy w końcu poświęcają na to swój własny czas zupełnie nieodpłatnie najczęściej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie wnikam, chociaż dla mnie od samego początku czasu było za mało, tym bardziej że w międzyczasie był zmieniany regulamin. Ale pal licho to. Z nimi kontaktu nie miałam. Dzwoniłam, w telefonie cisza, nikt nie odbiera. Jak przełącza to nikt nie odbiera. Maile dopiero po czasie, no ok. No szkoda, bo teraz ta paczka to nie wiadomo gdzie jest. A to są dodatkowe koszta.
      I ja bym po prostu nie chciała być obarczona tymi kosztami.

      Usuń
  8. Ja dostałam to odżywkę do przetestowania, ale zanim wystawiłam opinię użyłam jej tylko dwa razy. Nie jest to jakas mega rewelacja, więc nie ma czego żałować.

    OdpowiedzUsuń
  9. No cóż maskara, a za ich burdel płacą osoby trzecie. Osobiście sądzę, że przez ten harmider i bałagan nie będziesz musiała nic im płacić.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja dostałam najpierw odżywkę, a potem maila na wizażu o zakwalifikowaniu się do testu :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, te dobre i te złe.
Proszę, bierz odpowiedzialność za własne słowa - chcesz obrażać - podpisz się.
Anonimowe komentarze obraźliwe, reklamowe oraz spam będą usuwane.