Dzisiaj przychodzę z postem chwalipięckim. Ostatnio wolę kupować, dostawać, oglądać i wąchać, a ten post sprawił mi ogólnie wiele radości. Bo co dostałam i co kupiłam to moje :)
Święta to był czas przede wszystkim rzeczy praktycznych i mnóstwa świeczek, ale radość sprawiły mi dwie rzeczy:
Lirene City Matt fluid matująco-wygładzający #207 (beżowy) - prezent od rodziców. Bałam się kolorystyki, ale ładnie wtapia się w skórę, nie kontrastuje z nią, fajnie wygładza i matuje. Lubię to uczucie, kiedy go mam na buzi. Nie jest toporny, przyjemnie pachnie i nie zapycha.
Karta podarunkowa do Rossmanna - prezent od chrzestnego. Oj coś czuję, że niedługo zrobię napad na R., aczkolwiek coraz mniej rzeczy mi się tam podoba.
Następnie zrobiłam małe zamówienie na ekobiecej, które jednocześnie jest moim prezentem urodzinowym od przyjaciela (dziękuję :*). Więc się skusiłam na rzeczy, które bym chciała ale to nie na moją kieszeń. Na szczęście ostatnio zmieniam sposób myślenia i inwestycja w siebie jest zawsze dobrą inwestycją. Co więc takiego zakupiłam/dostałam?
Paletka cieni z MakeUp Revolution #Iconic 1. Zastanawiałam się jeszcze nad Iconic3, ale to może następnym razem. Fota z lampą. Bez lampy nijak kolorów uchwycić nie mogłam. Szerzej kolory można obejrzeć tutaj. Kurcze, jestem zachwycona paletką.
Skusiłam się także na poczwórne cienie z Astora #610 Smokey Purple. Niestety też kolorów dobrze uchwycić nie mogłam, ale możecie obejrzeć je tutaj. Są fajne, ciekawe i mi pasują.
Ponieważ moja kredka z Essence jest na ukończeniu, wzięłam czarną kredkę do oczu z BeautyUK. Chyba się bardzo polubimy.
Zamieszkały ze mną też dwa pędzle - właściwie moje pierwsze. Miałam co prawda jedne, ale to nie było nic ciekawego i konkretnego. Skusiłam się na Hakuro H70 oraz Ali A-03 oba do cieni. Oba mają fajne i miękkie włosie.
Przytuliłam także dwie pomadki - Golden Rose #140 oraz z Revlonu 14 Rum Raisin. GR to ładna, złamana czerwień natomiast z Revlonu to taka ciekawa mleczna czekolada. Nie umiem opisać tego koloru. Muszę przyznać, że obie są dobrze napigmentowane. Co prawda Revlon jest bardziej miękki i lepiej sunie na ustach, jednak kolor jest zupełnie nietrafiony jeśli chodzi o mnie. Chyba pójdzie w świat (byłybyście chętne na rozdanie?) Co do GR, kolor jest ciekawy, trochę za żywy jak na zimę, na lato będzie mi bardziej pasował, tylko gdyby był bardziej miękki... Ale wszystkiego mieć nie można, co nie?
Na koniec stwierdziłam, że muszę zadbać na nowo o włosy, i że wreszcie chcę wypróbować pewne olejki. Dlatego trafiły do mnie też dwa olejki z Vatiki - kokosowy i kaktusowy. Oba ładnie pachną, ale moje włosy jak na razie nic konkretnego nie potrafią powiedzieć.
Jak Wam się podobają moje prezenty? Coś czuję, że na zbliżające się urodziny jeszcze coś kupię. Niech mnie ktoś powstrzyma! Czego jesteście najbardziej ciekawe, o czym chciałybyście przeczytać?
Buziaki,
Mirielka
Świetne prezenty☺ zastanawiam się nad podkładem lirene może się skuszę☺
OdpowiedzUsuńTo jest już mój drugi, ja je bardzo polubiłam :) Ale to chyba też zależy od tego, co się oczekuje od podkładu. :)
UsuńŚwietne prezenty. Zastanawiam się nadal nad tą paletką z MUR :)
OdpowiedzUsuńJa sobie chyba niedługo sprawię jeszcze kilka :) Teraz będę inwestować w odważniejsze kolory :)
UsuńByłam niezadowolona z tej paletki Astor
OdpowiedzUsuńBardzo słabo na pigmentowane.
Kartę podarunkową tez bym chciała obejrzeć
chciała otrzymać miało być :)
UsuńŚwietne prezenty:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, czasem warto pozbyć się wyrzutów sumienia i po prostu zainwestować w siebie, swoje samopoczucie.
OdpowiedzUsuńCienie Astora wyglądają interesująco, najbardziej intryguje mnie ich pigmentacja:)