Do tej pory próbowałam kilku kremów, AA mnie skrzywdziło, Ziaja odrzuciła, Vichy daje radę, ale chęć spróbowania czegoś jeszcze innego zwyciężyła. Z lekką obawą i ciekawością wpatrywałam się więc w półki z kremami, szukając czegoś, co może zadowolić moją kapryśną cerę. Aż wreszcie zdecydowałam się na krem Soraya Vitamin P+C do cery naczynkowej. Czy z tego zrodziła się miłość?
Markę Soraya kojarzyłam przede wszystkim z Małgosią Foremniak. Nie miałam do czynienia z wieloma ich produktami, dlatego kompletnie nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Producent obiecywał, że krem zapewni cerze ukojenie, wzmocnienie i komfort, a także zmniejszy widoczność rozszerzonych naczynek oraz poprawi koloryt. Znajdująca się w kremie witamina P miała wzmocnić i uszczelnić naczynia krwionośne, zaś witamina C zwiększa ich odporność i poprawia elastyczność. Dodatkowo pantenol miał łagodzić podrażnienia i działać nawilżająco.
Krem zamknięty jest w małym, zgrabnym szklanym słoiczku, z plastikową nakrętką. Na słoiczku oprócz nazwy, pojemności i producenta nie mamy praktycznie żadnych informacji. Wszystko trzeba czerpać z opakowania (ja swoje wyrzuciłam prawie od razu). Produkt ma ładny i ciekawy zapach, nienachalny, nie wyczuwalny na skórze. Ma lekką konsystencję, dobrze się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu, nie zapycha. Dobrze współpracuje z fluidami/pudrami. Jest dość wydajny, jeśli można w ten sposób powiedzieć o kremach.
Pierwsze użycie kremu spowodowało u mnie zaczerwinienie i przesuszenie. Nie chciałam mu dać szansy, ale dałam. I nie żałuję. Jak już wspomniałam, nie miałam okazji testować zbyt wielu produktów bezpośrednio do cery naczynkowej, a same kosmetyki drogeryjne nie naprawią problemu. Ten krem delikatnie nawilża, redukuje zaczerwienienia w stopniu umiarkowanym (zadowalająco), wzmacnia naczynka (a może to witaminy, które biorę?), polepsza koloryt skóry, zmniejszył widoczność naczynek i w stopniu umiarkowanym je uelastycznił. Działa kojąco do wysuszoną skórę czy zaczerwienienia i podrażnienia. Jesienna pogoda sprawia, że coraz większe wyzwania stoją przed tym kremem. Obawiam się jednak, że na większe chłody i inne nieprzyjazne warunki atmosferyczne się po prostu nie nada i sobie nie poradzi.
Krótko mówiąc, jest dobry dla osób, które zbyt wielkiego problemu z naczynkami nie mają, na pogodę przejściową i na lekkie wysuszenie. Przy większych problemach podejrzewam, że się nie sprawdzi.Jak się skończy poszukam czegoś innego, jak ktoś nie ma większych problemów z cerą naczynkową to może go wypróbować. Jak nie znajdę czegoś lepszego, to kupię ponownie.
Dostępność: drogerie, markety
Cena: 15-20zł w zależności od promocji i miejsca zakupu.
Informacje o produkcie: Producent, KWC
Dziewczyny, może wy polecicie jakiś krem do cery naczynkowej?
Buziaki,
Mirielka
Kocham kremy nivea i nie zamienilabym ich za zadne skarby na cos innego dla mnie sa najlepszymi . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie mam cery naczynkowej, a do cery stosuję teraz kremy firmy Ziaja :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam problemu z naczynkami i jakoś nie przekonał mnie do siebie :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie poprawa kolorytu skóry:)
OdpowiedzUsuń