czwartek, 24 stycznia 2013

Czas na Yogę, czas na testy - wygrane mydełko

http://www.wildearthnepal.pl/yogi-i-yogini/77-produkty/89
Wiele blogerek brało udział w listopadowym rozdaniu mydełek u ewel. Znalazłam się w gronie szczęśliwych wybrańców losu śliwkowego, chociaż z samą wysyłką i mydełkiem miałam maleńkie problemy. Na szczęście mydełko już jest w moim posiadaniu i mogę się nim cieszyć.
A jest się czym cieszyć.

Na początek garść informacji. 
Wygrałam mydełko inspirowane yogą - Yogi - Sandałowe mydło z Ashwagandha, kadzidłem i szafranem.  

Jogini w starożytnych Indiach zwykli mieszkać w dzikich lasach i dżunglach, kąpiąc się w strumieniach i wodospadach. Błoto, zboża, mąka i popiół były często używane do złuszczenia i oczyszczenia skóry. Mydła Yogi i Yogini są bogate w ajurwedyjskie zioła tradycyjnie używane przez joginów. Dzięki temu przy okazji każdej kąpieli inspirują do przemyśleń i zadumy w trakcie podróży do głębi samego siebie.

INCI: woda, masło kokosowe, olej palmowy, olej słonecznikowy, oliwa z oliwek,   Ashwagandha *, szaparag lekarski, wosk pszczeli, szafran, kadzidło, sandałowy olejek zapachowy


Ashwagandha - Ashwagandha (Withania somnifera) to jedna z najważniejszych roślin w Ayurvedzie – tradycyjnej medycynie hinduskiej, będąca jednocześnie przedmiotem stale rosnącego zainteresowania współczesnej nauki. Roślina o łacińskiej nazwie Withania somnifera w Indiach wymieniana jest jako Ashvagandha, Hayahvaya, Vajigandha (sanskryt), Asgandh (hindu). W języku angielskim Withania somnifera nosi nazwę Winter Cherry.
Withania somnifera jest rośliną krajów subtropikalnych. Roślina ta występuje we wschodniej Afryce, w Iranie, Iraku, Afganistanie, Indiach, Izraelu, Etiopii. Uprawiana na szerszą skalę jest w środkowych Indiach, dlatego często nazywa się ją indyjskim żeńszeniem. W języku polskim najczęściej używa się nazwy witania.
[opis mydełka oraz skład pochodzą ze strony sklepu BliskoNatury]




Mydełko przyszło świetnie zapakowane, zabezpieczone i opisane, dlatego czym prędzej odpakowałam, odbezpieczyłam i wyniuchałam. Nie wiem czemu, ale to pierwsza rzecz po rozerwaniu opakowania mydełka - MUSZĘ je powąchać. A zapach ma ciężki, mocny i sandałowy. Miałam kiedyś prawdziwe tybetańskie kadzidełka i ten zapach jest podobny, taki.. prawdziwy. To jest moje pierwsze mydełko naturalne, w dodatku tego typu, dlatego nie wiem czy będę dobrze używać (swoją drogą, czy jest instrukcja prawidłowego użycia mydła?)

Nie mogłam się doczekać pierwszego użycia (niczym dziewica przed pierwszym razem, a czy tak dobrze, a czy to ma tak być?) zameldowałam mydełko w łazience i użyłam na buzi. I raaaaaaaaaaany *.* po pierwszym użyciu moja skóra na buzi jest świetna! Promienna, gładka (od godziny ciągle się głaszczę po policzku, ale to może efekt tego, że jestem niedopieszczona), i taka fajna. Ściągnięta (w tym pozytywnym znaczeniu), naprężona, taka myziasta. Coś mi się wydaje, że mydełko pokocham i będę chciała więcej i więcej.

I tak się teraz nad normalną yogą zastanawiać zaczęłam.  
So, it's yogi time!

Baj de łej - jak patrzę na to mydełko i nazwę yogi w głowie odzywa mi się takie hołhołhoł znanego bardzo misia z Jellystone. 

środa, 23 stycznia 2013

Mała czarna i z charrrakterem czyli I ♥ shopping

Lubię zakupy, bardzo. Kiedyś nie lubiłam, nie wiem czemu, chociaż chodzenie po sklepach nie zawsze sprawia mi frajdę. Muszę mieć do tego zarówno nastrój jak i powód, przyczynę. No i ostatnio taki powód mam. Szukanie małej czarnej na imprezę. Znalezione, zakupione, nawet dwie. Jedna rasowa, druga rasowa mniej, obie lepiej wyglądają na mnie, niż na zdjęciu. Dobra, chwalę się:
Kiecka numer 1 mała czarna rasowa, z takim czymś fajnym na ramię, się bardzo dobrze w niej czuję.
Kiecka numer 2, masakra, dawno nie miałam tak fajnej sukienki, na co dzień. Postaram się zrobić zdjęcie ze mną w środku (wybaczcie, ledwie ją z suszarki zdjęłam do zdjęcia)
A oprócz kiecki, tadaaaam:
I w zbliżeniu:
Uwielbiam te kolczyki, są długie, lekkie i urocze. Bransoletka też, bałam się, że może zgubię, ale nie, fajnie leży :)
Takie zakupy, to ja bardzo, bardzo lubię.

A za oknem śnieg, w sercu duży strach i niepokój, 
chociaż powtarzam siebie, że będzie dobrze, musi być...

wtorek, 22 stycznia 2013

Wygrywamy Sleeka razem z Cantiq

Na blogu Cantiq mamy konkursa. Fajnego z fajnymi nagrodamy. O linkuję
Warto wziąć udział (chociaż narobię sobie konkurencji, no trudno), bo nagroda jest jak marzenie *.*
Znaczy, marzenie dla mnie :D Nie wiem jak dla Was, się zakochałam i chciałabym wygrać (marzenia dobra rzecz).

Zachęcone? To do roboty!

czwartek, 17 stycznia 2013

Baba babie wilkiem czyli zazdrość w sieci.

Zaraz w blogosferze rozpęta się piekło. I właściwie nie wiem czy słusznie, czy nie. Bo ktoś będzie pokrzywdzony, ktoś zostanie obrażony, ktoś się obrazi, ktoś inny wyśmieje, a jeszcze inni oberwą rykoszetem. Jak to zwykle w blogowym światku bywa. Ale o so chozi?

Wieczorna porcja notek blogowych, po całkiem miłym i udanym dniu. Weszłam akurat na bloga Blanki, która w notce opisała sytuację zaistniałą na snobka.pl. Snobka, która wypuściła cykl o blogerkach modowych, teraz rozpoczęła także cykl o blogerkach urodowych. Na pierwszy ogień poszła Agata z bloga AgataMaNosa. Do samego jej bloga mam stosunek neutralny, bo nie mój typ, nie moja liga, ładne zdjęcia, ale nie umiem się odnaleźć, samej Agaty też nie znam, więc się nie wypowiem. Jednak to, co zobaczyłam pod artykułem zniesmaczyło mnie, zamroziło i... podniosło mi ciśnienie. Mocno. Tutaj link do artykułu.

Kiedyś była taka piosenka "Jedna baba drugiej babie wsadziła do oka grabie..." I to prawda. Wiem, ze sama snobka to miejsce takie dosyć szemrane, ale ludzie na Boga! Zazdrość to bardzo brzydkie i niszczące uczucie. Można kogoś nie lubić, można się komuś nie podobać, ale należy mieć trochę umiaru, taktu i kultury. Można kogoś skrytykować, ale wydaje mi się, że powinna to być krytyka konstruktywna, a nie wytykanie palcami i wyśmiewanie się. Przeleciałam chyba wszystkie komentarze. To jeden wielki hejt - hejtowanie hejterek, hejtowanie fanów, a jak się nie da hejtować Agaty, to należy hejtować inne blogerki. I to mnie uderzyło chyba najbardziej, bo z tymi blogami jestem związana. Rykoszetem dostały m.in. Hexx i Vex.

Najeżdżanie komuś na rodzinę, na życie prywatne, na urodę, że otyły a pisze o urodzie, a że cera palaczki, a że to, że tamto... Miłe toto nie jest, o kulturze danej osobie nie świadczy, ale uderza. Bardzo uderza.
Może i nie znam się na niuansach między blogerkami, ale takie zachowanie obrażanie kogoś, aby obronić swojego guru przyjemne nie jest. I czytanie tego też przyjemne nie jest. Pokazałabym screeny, ale nie chcę sprawiać przykrości nikomu. A przeczuwam aferę. Bo jednak każdemu się obrywa, za wszystko, za krzywe zęby, za cienie pod oczami, za krzywe kreski. Będzie najazd, że blogerki są be. Bo blogerki kochają się w aferkach, słodkimi słówkami okraszają trujące szpileczki. Teraz wszystkie będą murem stały, że to nieładnie, be i straszne. No jest. Tylko ktoś te komentarze pisze, prawda? Opanujmy się. Każda z nas ma swoje pasje, każdej to raczej sprawia przyjemność.

Dziewczyny, jest mi przykro czytać takie coś. Nie ważne kto zaczął. Miejmy trochę kultury, jeżeli coś nas nie interesuje - nie czytamy. Jak coś złego jest, mówmy otwarcie, nie obsmarowujmy się. Piszmy do tych osób (masz błąd w tytule, w poście, nie podoba mi się to, czy tamto). Ale nie wyśmiewajmy "A bo to gruba baba była.."
Nie bądźmy babami z grabiami.

wtorek, 15 stycznia 2013

Urodzinowo mi.

Przyjemnym zaskoczeniem, oprócz mnóstwa spamu urodzinowego w skrzynce, było Google urodzinowe. Mała rzecz, a cieszy.

I parafrazując Liroya
"Minęło dwa siedem lat, od kiedy przybyłam na świat".
Staro się czuję. Ale i tak najlepsze przede mną.
Życzę sobie wszystkiego najlepszego, szczęścia, spełnienia marzeń i takich tam...

A Was zapraszam na urodzinowe ciasto (przepis ze zbiorów ukochanej siostrzyczki Ancu)

sobota, 12 stycznia 2013

Labello, ochronna pomadka do ust z miodem i cytryną [recenzja]

Kiedy przychodzi czas zimowy, pomadki ochronne, to najlepsze rozwiązanie, jakie możemy zapewnić sobie i naszym ustom. Stosowałam wiele pomadek ochronnych, z Nivei, z Avonu, inne bezimienne, albo imiennej, ale nie pamiętam. Będąc w Finlandii w ubiegłym roku, postanowiłam wypróbować coś nowego, co na tamtejsze mrozy przyda mi się bardziej niż nasze rodzime. I trafiłam na pomadki Labello. Żałuje, że w Polsce nie są dostępne, bo z chęcią dokupiłabym kilka. To jedyna pomadka, którą stosuję regularnie, która pomaga i z której jestem zadowolona.

czwartek, 10 stycznia 2013

Nieciekawy balsam do włosów z Aile [recenzja]

Jakiś czas temu, zainteresowałam się szamponem i balsamem do włosów z Aile. Nie tylko ze względu na cenę, ale i na zapach. Lotosem nie pogardzę. Czy wyszło mi to na dobre? Niestety nie. Zestaw kupiony w Kauflandzie za mniej niż 4zł za sztukę, który miał pomóc w odżywianiu moim włosów nie poradził sobie z tym zadaniem. Pytanie tylko, czy to ja mam takie trudne włosy, czy on jest tak kiepski?
Wolę myśleć, że to drugie. Ale zacznę może po kolei, oto Aile, Balsam do włosów normalnych o zapachu kwiatu lotosu. 

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Przyszła paczuszka z wygraną!

Łiiii....  śpię sobie spokojnie, kiedy nagle jak mnie coś nie budzi waleniem w drzwi. Któż to o tak nieziemskiej porze? Się okazuje, że pora była jak najbardziej ok, a ja od godziny powinnam być w pracy. Jednak nic to, bo przemiła Pani Listonosz przyniosła mi paczuszkę z wygraną w konkursie u Orlicy (reklama + info).
Zamiast jednakowoż zbierać się do pracy, dorwałam pilniczek i do paczuszki się dobrałam. A tam? Folia bąbelkowa *.* Dużo foli bąbelkowej *.*
Ale, ze nie folię wygrałam, to przechodzę do rzeczy.
W paczuszce staranie zapakowane były - siatka, pendrive 8GB z aktualnymi promocjami Original Source (zdjęcia, nowości info promocyjne) oraz dwa, starannie zapakowane i zabezpieczone żele Śliwka i syrop klonowy oraz pomarańcza i lukrecja. Wyniuchałam, obmacałam, w nos żelem dostałam. Stoją sobie tak wokół mnie teraz i ładnie wyglądają. Nooo to mam co testować (:

niedziela, 6 stycznia 2013

Aktualizacja włosowa: styczeń 2013

Styczeń nadszedł, czas pokazać kudełki. Wiele przeszły, szczególnie przeboje ze wspomnianą Joanną dały nam się mocno we znaki, ale dajemy radę. Długość pasemka 30 cm (poprzedni pomiar robiony był pod koniec listopada, a mnie włosy jednak szybko rosną) Tak wyglądają teraz:
Robione przy sztucznym świetle (miejscami włosy miałam fioletowe), w dotyku gładsze, bardziej miękkie, niesforne są bo cały dzień w gumce, bardziej puszyste, lżejsze, wyglądają na zdrowsze.

Szampony: Joanna z rzepą, Alterra do włosów osłabionych i łamliwych
Odżywki: Timotei Moc i Blask, Aile, Balsam do włosów o zapachu lawendowym
Maski: Schwarzkopf, GlissKur, maska do włosów natychmiastowa terapia
Olejki: Rycynowy, Lawendowy, Oliwa z Oliwek, Olej Ryżowy
Inne: peeling cukrowy, witaminy

To mój początek dbania włosowego, ale myślę, że nie jest tak źle :)
 

O szamponie przeciw wypadaniu nieprzyjemnych słów kilka [recenzja]

Intuicji trzeba słuchać. Bezwzględnie, szczególnie kiedy mówi "jak kupisz, to pożałujesz". Nie wspominając o tym, kiedy do głosu intuicji dochodzi głos przerażonych włosów, szantażujących "albo my, albo ten szampon, jak kupisz to się wyprowadzimy". No bo kto by słuchał takich pierdół czyż nie?

Naszukałam się, naczytałam się, że Joanna, Rzepa, Szampon wzmacniający do włosów przetłuszczających się ze skłonnością do wypadania jest dobry. Że pomaga, że zwalcza, że ziołowy, leczniczy, że warto, że to masthef. No to skoro tak, to będąc w drogerii sięgnęłam po niego. Z lekką nutą obaw, bo z lekką, bo ogólnie to my się z Joanną nie lubimy (kiedyś o tym napiszę), ale jednak. No bo skoro taki dobry, i skoro pomaga. I to wszak Joanna, a nasze rodzime firmy należy wspierać. To kupiłam. I powiem wprost, nigdy, nigdy więcej! Przepraszam was moje włosy za tę katorgę, za tę gehennę, którą wam zgotowałam. Ale może po kolei, o co tyle krzyku...

sobota, 5 stycznia 2013

Zakupy kosmetyczne + zmiany

Sobota sprzyja zakupom! Zdecydowanie. A dzisiejsza sobota szczególnie. Już nie mówię o tonie jedzenia, chemii do sprzątania i takich tam.
Więc co znalazło się w koszyczku Mirielki?
> Garnier Ultra Doux, szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się. Z kwiatem lipy. Ładnie pachnie, ciekawe jak z działaniem
> Timotei, znana Wam już odżywka, którą pokochałam miłością dozgonną
> Garnier Color Sensation 4.60 Intensywna Ciemna Czerwień - farba, którą mam na włosach już dobre kilka miesięcy, a o którą tak często mnie pytacie. Miałam już straszne odrosty, więc pora odżywić swoją łepetynkę.
Ale to nie wszystko.

TAG: Podsumowanie Roku

Na blogach pojawia się ostatnio nowy tag z podsumowaniem roku. Mimo, iż robiłam sobie takie małe, chętnie wezmę w nim udział:

Dominujące uczucie w 2012 r.?
Apatia
Co zrobiłaś po raz pierwszy w 2012 r.?
Byłam w Finlandii

Co zrobiłaś ponownie w 2012 r. po długiej przerwie?
Zaakceptowałam siebie

Czego nie zrobiłaś w 2012 r.?
  Nie utrzymałam szczęścia
 
Słowo roku?
  Rozwód

Przytyłaś czy schudłaś? 
  Schudłam, dużo nawet.

Miasto roku? 
  Lievestuore, Jyvaskylla,
 
Odwiedzone miejsca? 
Finlandia
 
Ekscesy alkoholowe?
  Dwa razy ;)

Włosy dłuższe czy krótsze?
  Krótsze

Wydatki większe czy mniejsze?
  Większe
 
Wizyty w szpitalu?
  Nie i całe szczęście
 
Miłość?
  Skomplikowana sprawa
 
Osoba, do której dzwoniłaś najczęściej?
To do mnie najczęściej dzwoniono. Przyjaciel.

Z kim spędziłaś najpiękniejsze chwile?
  Z mężem i z przyjacielem
 
Z kim spędziłaś najwięcej czasu?
  Z przyjacielem
 
Piosenka roku?
LMFO - Sexy and I know it oraz Lana Del Rey - Video Games
 
Książka roku?
  Jakoś nieszczególnie w tym roku
 
Serial roku?
  Teoria Wielkiego Podrywu, Chirurdzy, Castle
 
Stwierdzenie roku?
  "Sometimes Love is not enough"

Trzy rzeczy, z których równie dobrze mogłabyś zrezygnować?
  Ciężko tak, nie nabywałam rzeczy zbędnych w tym roku ;)

Najpiękniejsze wydarzenie?
  Zbyt bolesne by wspominać. 

2012 jednym słowem?
 Porażka. I smutek.

Nieciekawie? Wiem, czytając swoje odpowiedzi stwierdzam, iż rok ten dominował w smutek, ból, błędy, zawody... Może u mnie był swoisty koniec świata i czas na nowy początek?

Jeszcze w ubiegłym roku, zostałam "wytypowana" przez Chaton do świątecznego tagu. Typować nikogo nie będę, bo już po ptokach, ale chciałabym odpowiedzieć.
Tag polegał na odpowiedzi na pytanie, co zrobić, aby święta były magiczne.
Długo się zastanawiam, co u nie sprawiało, że święta były magiczne? Atmosfera, zapachy? Ja uwielbiałam zawsze światełka, małe, kolorowe lub stonowane lampki choinkowe, wszelkiego rodzaju ozdoby. Uwielbiałam siedzieć w ciemnościach i patrzeć na światełka pijąc przy tym gorącą czekoladę lub herbatę. To najbardziej sprawiało, że czułam magię. W tym roku uświadomiłam sobie, że patrzenie na choinkę, na światełka nie sprawia mi już przyjemności. Nie czułam tej magii, nie czułam absolutnie nic. Tylko smutek, ból, samotność. Dlatego nie wiem, co sprawia, że święta są magiczne, ale w tym roku postaram się to coś odnaleźć. W sobie...

środa, 2 stycznia 2013

Wyszukiwania #1

http://media01.money4invest.com/2010/10/funny-google-suggestions.jpg
Sama uwielbiam takie posty u innych, więc postanowiłam podzielić się z Wami tym, czego szukają u mnie inni i jak mnie znajdują. Pisownia zachowana.

- brr zimno - serio? W zimie, zimno? Żartujesz
- lubię podpaski - ja właściwie też.
- wygląd zdrowej spermy - Jak wygląda chora? Zielona jest?
- kupię spermę - na kilogramy?
- jak udało ci się tak schudnąć - ma się ten talent! Ha!
- sperma wygląd - ludzie, no co wy?
- wioska św. mikołaja - ładna jest (:
- chorobsko w wielkopolsce - smierc na mazowszu. Taki szyfr, no nie?
- obraz 120 zimno - aż z ciekawości poszukam o co chodzi
- darmowe próbki styczeń 2013 - o, gdzie rozdają?
- kaszalot, hipopotam - o.O
- kolorowe lizaki - o, lizałabym ;>
- duże biusty blog - traktować jako komplement czy się zaniepokoić?

wtorek, 1 stycznia 2013

Projekt denko: grudzień 2012

Nowy Rok nadszedł, nowy miesiąc, więc wypadałoby podsumować akcję denkową. Nie jest tego dużo, do niektórych rzeczy wrócę, do niektórych na bank nie. Nad kilkoma się zastanowię... Nie ma co się rozwodzić (nomen omen), tylko przechodzimy do konkretów.